poniedziałek, 19 stycznia 2015

Chapter 1



Siedziałam właśnie w domu i czekałam na mojego brata, który miał wrócić z akcji. Czasami mam dosyć tego, że jest w tym całym gangu. Boję się o niego, że coś mu się stanie, a w szczególności, że walczy z tym całym One Direction. Nie wiem dokładnie o co im poszło, ale się w końcu dowiem. Siedziałam tak i rozmyślałam, kiedy usłyszałam otwieranie drzwi. Wstałam z kanapy i wyszłam na korytarz. Kiedy wychyliłam się za futryny zobaczyłam coś czego zawszę się obawiałam. Mój brat leżał na podłodze cały zakrwawiony i ledwo co oddychał.
- David co się stało ?? – podbiegłam do niego.
- To nic takiego mała po prostu znowu miałem sprzeczkę z One Direction. – odpowiedział mi i się uśmiechnął.
- Nic takiego ?? – warknęłam – Wracasz do domu zakrwawiony i jeszcze mi mówisz, że to One Direction ci zrobiło. – krzyczałam na niego. – Oni cie w końcu zabiją, a ja nie mogę zostać sama. Rozumiesz ?? – mówiłam już trochę spokojniej. – Ja się boję samotności. – dodałam cicho.
- Ej maleńka… spójrz na mnie. – powiedział do mnie David. – Rose spójrz na mnie. – jednym palcem podniósł mój podbródek tak abym na niego spojrzała. Miałam łzy w oczach. – Słuchaj nic mi się nie stanie rozumiesz ?? Nie zostawię ciebie samej. – powiedział wycierając moje łzy. – Nawet ci chuje One Direction nas nie rozdzielą. – powiedział brat. – Nie płacz już. – dodał i przytulił mnie.

Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Podeszłam do drzwi, aby otworzyć. W drzwiach stał Rayan i reszta gangu Davida.
- Stary co się stało ?? – spytał Rayan. To był najlepszy przyjaciel mojego brata.
- Wracałem do domu i mnie napadli One Direction. – krzyknął.
- A wiesz, że jak napadli ciebie to też mogą twoją siostrę ?? – powiedział Justin.  
- Właśnie wiem i chcę abyś to ty miał oko na Rose, Justin. – zwrócił się do chłopaka.


- Co ?? – krzyknęłam. – Nie potrzebuję niczyjej opieki sama sobie poradzę. – dodałam.
- Nie poradzisz sobie sama mała. – powiedział Rayan.
- On ma rację. Nie wiesz jaki One Direction może być niebezpieczny. – dopowiedział Luke.
- No dobra niech wam będzię. – powiedziałam zrezygnowana. Odwróciłam się w stronę Justina. Czy mi się wydawało, czy on się cwaniacko uśmiechnął. Nie wiem, czy dobrze zrobiłam zgadzając się na to, ale czego to się nie robi, żeby David się ode mnie odwalił w końcu. Odwróciłam się w stronę Justina, ale już go tam nie było. Dziwne.


                     *Oczami Nialla*

Siedzieliśmy w salonie i cieszyliśmy się z tego jak wpierdoliliśmy temu chujowi Davidowi. Nagle zadzwonił telefon Hazzy. Chłopak wyszedł, a po chwili wrócił z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Gadaj stary co się tak cieszysz ?? – spytał pierwszy Zayn.
- Właśnie dzwonił Justin. – zaczął opowiadać loczek. – I powiedział, że ten skurwiel David powierzył opiekę nad swoja młodszą siostrą Justinowi. – dokończył lokers.
- Co za ciota. – krzyknął Liam.
- Co o niej wiemy ?? – spytał Louis.
- Ma na imię Rose, ma 18 lat, gra na gitarze, ich rodzice zginęli w wypadku samochodowym kiedy dziewczyna miała 12 lat, od tamtej pory opiekuje się nią David. – zacząłem czytać życiorys dziewczyny.
- A kiedy ma się nią zająć ?? – spytałem nagle.
- Ponoć za 2 dni bo David idzie do pracy. – powiedział Harry.


                            *Oczami Rose* ( 2 dni później )

Przez te 2 dni siedziałam w domu razem z Davidem. Mało rozmawialiśmy ze sobą.
- Słuchaj ja wychodze do pracy. – powiedział David wychodząc. – Zaraz powinien przyjść Justin. – dodał.
- Ok. – odpowiedziałam mu i wróciłam do oglądania telewizji.

Po jakiś 30 minutach znudziło mi się, a Justina dalej nie było. Poszłam do swojego pokoju. Minęła kolejna godzina, a Justin nawet nie raczył się zjawić. Nagle na dole usłyszałam huk. Bardzo się wystraszyłam. Ale nie przejęłam się tym za bardzo, bo tutaj często cos takiego się zdarza.

Była godzina 21:00 a Justin dalej się nie pojawił.
- Może zapomniał.- pomyślałam.
Postanowiłam się przebrać w jakiś dres i iść pobiegać. Podeszłam do szafy, wybrałam dres, przebrałam się i wyszłam z domu. Zakluczyłam drzwi i postanowiłam pobiec do parku. Po dwóch godzinach biegania postanowiłam wracać do domu. Kiedy wracałam postanowiłam iść skrótem. Skrót prowadził przez ciemną alejkę. Kiedy tak szłam usłyszałam jakieś kroki za mną. Odwróciłam się ale nikogo nie było. Nie przejmujc się tym szłam dalej. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie w tali i zakrywa czymś usta. Próbowałam się wyrywać, ale to nic nie dało. Po chwili ujrzałam ciemność. Zasnęłam                               

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i jest 1 rozdział :) Jak wam się podoba bo według mnie mi nie wyszedł :( Zapraszam do komentowania :) 

1 komentarz:

  1. Jak najbardziej ci wyszedł :D Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń